Sulina
Róż był trochę jaśniejszy i nad horyzontem widzieliśmy małe krupy chmur, które zdawały się być tej samej wielkości co statki u wylotu falochronu. Róż pojawił się też z innej strony niż wczoraj. W szarości poranka szliśmy chodnikiem zbudowanym z desek, była może szósta. Minęliśmy cmentarz, jakże kosmopolityczny, tak jak ziemia…