Fotoksiążka Saal Digital: Azory – Perły Atlantyku

Po raz pierwszy mam okazję dokonać recenzji fotoksiążki. Jest to produkt firmy Saal Digital, którego posiadaczem stałem się w rezultacie konkursu wyświetlonego w aplikacji Instagram, gdzie prezentuję swoje zdjęcia (po lewej stronie monitora znajduje się też ikonka na którą wystarczy kliknąć aby się tam przenieść). Z góry przepraszam za bardzo umiarkowaną jakość zdjęć książki, która wynikła z beznadziejnego styczniowego słońca oraz faktu, że zdjęcia zdjęć zazwyczaj tracą na ostrości.

Nie ukrywam, że dotychczas byłem sceptyczny w stosunku do fotoksiążek ze względu na ich powszechną słodko-lukierkową formę. Moje ulubione wizualnie książki to te o kieszonkowym formacie i stonowanym designie. Bez barokowego i koronkowego zdobnictwa. Dlatego też, tworząc swoją pierwszą w życiu fotoksiążkę bardzo chciałem, aby nabrała pożądanej przeze mnie formy. Zdecydowałem się na format 15cm x 19cm, czyli coś w rodzaju formatu A5. Format przewodników i reportaży, doskonale pasujący do podróżniczej szafki.

Wybranie tematu fotoksiążki nie zajęło mi dużo czasu. Spośród materiału fotograficznego, który posiadam, mój wybór padł na tegoroczne wakacyjne wojaże – mianowicie Azory. I nie chodziło tylko o sentyment związany z miejscem, ale też na konkretne oczekiwania odnośnie fotoksiążki.

Co z tą zielenią

Kolor zielony wydaje mi się jednym z trudniejszym do odwzorowania w druku. Jakiekolwiek drukowanie na drukarce atramentowej czy laserowej na zwykłym papierze potrafi jedynie przysporzyć frustracji. Nasze wspaniałe zdjęcia lśniące na ekranie smartfona czy monitora nagle robią się ciemne, brązowe, płaskie. I choć nie posiadam kalibrowanego monitora – z łątwością zauważam, że kolorystyka zdjęć na monitorze, aparacie i nawet na smartfonie w trybie wysokiej jasności jest zbliżona. Z wydrukiem było gorzej. Dlatego też postanowiłem produkty firmy Saal Digital przetestować w warunkach, powiedzmy, ekstremalnych jeśli chodzi o zieleń. Azory to soczystozielone wyspy z niezwykłą roślinnością oraz z wielobarwnymi jeziorami i wybrzeżem oceanu, czemu nie? Jeśli wyjdzie źle to recenzja sprawi wrażenie bardziej obiektywnej, jeśli dobrze – to będę miał wspaniałą pamiątkę z dobrymi zdjęciami. I na szczęście wyszło to drugie!

Pozostałe kolory

Na okładce z obu stron również przeprowadziłem mały test. Na stronie pierwszej były to ciemne odcienie czerni i brązu, na ostatniej były to akwamaryna i turkus oceanicznej toni. Oba wyszły bardzo dobrze.
Kolejną próbą były zdjęcia z chmurami czy mgłą. Azory obfitują w zjawiska geotermalne, gorące źródła są niemal na każdej wyspie, a ponadto na São Miguel znajdziemy gejzery. Poranne mgły to stały element okolic kalder wulkanicznych oraz lotniczych wojaży pomiędzy wyspami. I choć te zjawiska przyrodnicze są bardzo interesujące, to uchwycenie ich w postaci zdjęcia często daje mało satysfakcjonujący efekt – jednak i tym razem fotoksiążka od Saal Digital mnie nie zawiodła. Zdjęcia wydrukowane są naprawdę dobrze.

Zdjęcia na całą stronę

Należę do, jak mniemam, większośći fotografujących bo najbardziej lubię poziome zdjęcia. I jak nietrudno się domyślić, w książce formatu 15×19 będzie wiązało się to z prezentowaniem naprawdę małych fotografii albo ze zużyciem dwóch stron na jedno zdjęcie, co z kolei zazwyczaj wiąże się z niezbyt udanym wydrukiem środka kadru. Książki Saal Digital reklamowane są jako rozkładające się na całkiem płasko. Tak rzeczywiście jest, potwierdzam. Dzięki temu duże zdjęcia świetnie prezentują się na obu stronach, a środkowa linia zgięcia jest ledwo widoczna. Duże zdjęcia pojawiające się co kilka stron mojej fotoksiążki naprawdę robią wrażenie. Dodam też, że naprawdę warto skorzystać z tej możliwości drukując zdjęcia na zagięciach stron – inaczej ta świetna właściwość fotoksiążki będzie słabo zauważalna.

Interfejs programu do tworzenia książki

Jest łatwy, intuicyjny i sprzężony z funkcją zakupu, tak więc nie musimy robić wiele poza aplikacją. Ma dobrą funkcję autolayout, która pomaga rozłożyć zdjęcia na stronie, ale ma stosunkowo mało propozycji układu strony, albo część z nich wymaga ręcznej edycji. Na przykład ta strona pierwotnie mogła pomieścić tylko dwa małe zdjęcia po prawej. Na szczęście sami możemy zmieniać kształt szablonu i w ten sposób osiągnąłem pożądany wygląd.

Sam program po pierwszej instalacji i stworzeniu pierwotnego projektu nie chciał się już więcej uruchomić (Windows 7), a pracę kontynuowałem na drugim komputerze. Nie potrafię powiedzieć dlaczego podczas ładowania się program się zacina, ale miejcie to na uwadze i przetestujcie to przed tworzeniem poważnego projektu.

Wady?

Muszę szczerze przyznać, że tworzenie fotoksiążki i finalny efekt wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Sama dostawa była bardzo szybka, zajęła dwa dni robocze, a książka była bezpiecznie zapakowana. Po przeglądnięciu książki uznałem zadowolony, że bardzo miło byłoby tworzyć taką książkę po powrocie z każdego wyjazdu i mieć własną mini-biblioteczkę…

Problemem jest jednak stosunkowo wysoka cena takiego produktu. Cena mojej fotoksiążki wynosiła 130 złotych + 20 złotych dostawy kurierskiej. Za tę cenę mam 57 zdjęć wewnątrz + 2 na okładkach, co daje ponad 2 złote za zdjęcie, albo inaczej 40(38+2) stron 15*19 cm zadrukowanych zdjęciami co daje 3,25 zł za stronę. Ceny odbitek o podobnym rozmiarze w internecie wahają się pomiędzy 0,59 a 0,99 złotego, czyli za 40 stron zdjęć o podobnym rozmiarze zapłacić można od 24 do 40 złotych. Nawet zakładając, że odbitki najwyższej klasy mogłyby kosztować dwa razy więcej to i tak ponieślibyśmy koszty niemal o połowę mniejsze niż te związane z wydrukowaniem fotoksiążki. Oczywiście jednorodna forma książki jest dużo lepsza niż stos zdjęć, jednakże koszt udoskonalenia jest nieadekwatnie wysoki. Bo przecież za te same pieniądze można zrobić parę imponujących odbitek o dużym formacie.

Ocena ostateczna

Na koniec podsumuję moje opisowe oceny w bardziej matematycznej formule

Jakość 5/5
Odwzorowanie kolorów 5/5
Solidność konstrukcji 5/5
Dostawa 5/5
Oprogramowanie 3/5
Cena 2/5, aczkolwiek niezbyt różni się od innych producentów fotoksiążek.

Mam nadzieję, że poza recenzją dostrzegliście jak malownicze są Azory, o czym na pewno jeszcze napiszę!