A description of the hike to the highest summit of the Hochschwab range.
Wschodnie Alpy są wspaniałe i na szczęście popularna turystyka tam nie dotarła w jakimś wielkim stopniu. Masyw Hochschwaba, de facto najwyższy od strony Polski przed górami Martwymi i Dachsteinem jest oczywiście znany lokalnym turystom (i Czechom), jednak panuje tutaj duży spokój. Sam masyw jest podobnie jak inne okoliczne fragmentem infrastruktury wodociągowej zasilającej w wodę… Wiedeń! Kilometry rur doprowadzają czystą wodę prosto do miasta.
Góry są budowy wapiennej, toteż typowo występują tutaj jednostronnie łagodne zbocza, a z drugiej urwiska. Charakter podłoża przekłada się też na niezwykłą różnorodność roślinności, która właśnie w maju i czerwcu zachwyca najbardziej.
Punktem startowym jest miejscowość Seewiesen położona tuż przy przełęczy Seeberg 974m, gdzie znajduje się droga łącząca Mariazell z doliną Murztal, którą biegnie autostrada. 2 km na zachód znajduje się parking z którego właśnie postanowiliśmy wyruszyć na Hochschwab. Alternatywnie można zacząć od zachodu (Hochschwabmuesum), jednak trasa jest niewiele krótsza, a po drodze ma drabiny i via ferratę, której nie chcieliśmy dokładać. Wystarczył nam tym razem dystans 22 kilometrów i 1400 metrów podejścia, a start szeroką doliną był dobrym rozwiązaniem na wypadek późnego powrotu.
Parking – Florlhuette
Początkowo łagodny spacer szeroką drogą w oszałamiającej alpejskiej scenerii zmienia się w konkretne ale łatwe podejście pod Florlhuette (wtedy, jeśli nie zawsze, zamkniętą) na wysokości 1280m



Florlhuette – Franzosenkreuz (1440m)
Umiarkowanie strome podejście doliną w coraz bardziej wyjątkowej scenerii wapiennych ścian i iglic, prowadzące do małej przełęczy, za którą otwierają się kolejne nowe krajobrazy. Na przełęczy znajduje się krzyż upamiętniający istniejącą tu pozycję obronną która odpierała francuskie wojska w 1805 roku.





*Franzosenkreuz (1440m) – Voistaler Hütte (1650m)
Tuż za przełęczą otwiera się nam widok wapiennej dolinki zaklętej między ścianami, na drugim końcu której na brzegu skarpy, lśni się drewniana bryła schroniska. To do niego z dna doliny dociera techniczna kolejka linowa. Pierwsze idziemy niemal po płaskim dolinką, potem stromo do góry do rozdroża nieco pod schroniskiem. W lewo schronisko, w prawo – Hochschwab.





**Voistaler Hütte (1650m) – Schiestlhaus (2150m)
Idziemy dalej, jakby wyżej zawieszoną kontynuacją doliny. Na lewo, na południe zwraca uwagę okno skalne pod szczytem Edelspitza 1883-1867m.
W prawo odbija niezbyt wyraźny szlak, którym mieliśmy wracać ze szczytu (dłuższy o jakieś 1,5 km).
Droga biegnie w kierunku Trawiessatel 1911m, oddzielającego Hochschwab od Karlhochkogel 2096m na południu, jednak po około 1600 metrach w poszerzeniu doliny znajduje się skrzyżowanie szlaków.
Teraz na północ, dość stromo, zdobywamy 250 metrów w pionie drogą Graf Metan Steig, wspinając się na zbocza Hochschwaba, którego ścianę i krzyż na szczycie widzimy na zachodzie. Osiągamy w ten sposób płaskowyż krasowy z licznymi lejami i otwiera się nam wreszcie szerszy widok na wschód, aż po Hoche Veitsch 1981.
Droga meandruje koło lejów krasowych i trawersuje południowo wschodnie zbocze by po chwili wyprowadzić na sielską łąkę zawieszoną w górach. Z za zakrętu widzimy wspaniale położone Schiestlhaus (2150m), duże schronisko z pięknymi widokami, również na północ w kierunku doliny Salzy jak i PN Gesause.







*Schiestlhaus (2150m) – Hochschwab (2277m)
Łąką można skrócić trasę w kierunku szczytu o jakieś 200 metrów. Pierwsze idziemy zboczem Kleiner Hochschwab (2248m), w naszym przypadku po płatach śniegu, do małej rozpadliny, po pokonaniu której umiarkowanym podejściem kierujemy się w kierunku dość rozległej kopuły szczytowej do właściwego szczytu. Krzyż znajduje się nieco w stronę urwiska gdzie mamy doskonały widok na południe oraz na wschód, skąd podchodziliśmy.
Droga powrotna przebiegała w ten sam sposób – dodając do tej dość długiej trasy parę kilometrów można ją bardzo urozmaicić – idąc granią na wschód w kierunku Seewiesen, natomiast wtedy ostatnie kilka kilometrów trzeba przejść po prostu drogą.






Koziorożec alpejski (Capra ibex)
Niezywkle majestatyczny ssak, który był na granicy wyginięcia. Zwykle żyje samotnie poza właśnie okresem wiosennym, kiedy łączy się w większe grupy.
Nie widziałem dotychczas koziorożca i nie liczyłem, że spotkam go w tej części Alp. I że spotkam go tuż przy szlaku, w ilości około 50 sztuk!!! I te właśnie koziorożce spokojnie odpoczywały, zupełnie nie przestraszone turystami ruszającymi na szczyt Hochschwaba, pół godziny w górę za Voistaler Hütte (1650m).


