Gdy zatęsknicie za Dolomitami albo Dachsteinem, brakuje urlopu, albo po prostu chcecie zobaczyć coś nowego – oto Słowacja stoi przed Wami ze swoim wyborem. Wyborem, z trzema ferratami? No tak, w stosunku do Polski, gdzie o ile wiem nie ma ferrat w ogóle – te trzy jak na mały kraj to naprawdę dużo.
Przystawka – Tatrzańska Kotlina
Via ferrata w Tatrzańskiej Kotlinie, w miejscu przez które bardzo często przejeżdża się w drodze na Słowację. Idealne miejsce, gdy zeszliśmy już z gór, mamy trochę czasu, a chcemy jeszcze pobyć w górach. Na północ od miejscowości, przy zjeździe na Lendak znajduje się półkoliste miejsce parkingowe, a po drugiej stronie drogi zza świerków i modrzewii widać fragment ściany kamieniołomu. Dojście trwa 3 minuty. Kamieniołom wapienia składa się z 3 prostopadłych ścian, z czego północna jest przeznaczona do wspinaczki sportowej, zachodnia do dry toolingu. W głębii kamieniołomu na północnej ścianie znajduje się też nasz 40 metrowej wysokości ferratka ćwiczeniowa. Wspina się ona na zbocza ponad kamieniołomem wzdłuż układu warstw skały wapiennej. W górnej części stworzono dwa warianty o podobnej wycenie. Zejście lasem po drugiej strony zbocza, między domami. Maksymalna trudność tej krótkiej trasy to podobno C Choć ciężko to o ocenę gdyż sama via ferrata jest krótka, jednak niektóre fragmenty gdzie znajduje się lita skała i nie ma sztucznych ułatwień można by wycenić na C/D. Tak więc w porównaniu z dwoma pozostałymi, znacznie dłuższymi – tutaj technicznie wydaje się być. Tatrzańska Kotlina to całkiem przyjemne miejsce, żeby rozpocząć przygodę z ferratami albo przećwiczyć sprzęt. To chyba najbliższa taka lokalizacja Polski, bo kilkanaście kilometrów od granicy.
Danie główne 1 – Ferrata HZS Martinske Hole – Lucziańska Mała Fatra
Wydawać by się mogło, że nic pociągającego w tej części Fatry nie ma – co prawda górki dość wysokie, nawet widoki są, ale w porównaniu z Krywańską Małą Fatrą (czyli pasmem na północ od rzeki Wag) to przecież niewiele. Jednakże w 2013 roku Słowacy zaskoczyli nas pierwszą „żelazną drogą” z prawdziwego zdarzenia. Okazuje się, że nie trzeba mieć wielkich skał aby wytyczyć taką drogę. W tym przypadku prowadzi ona dnem Piwowarskiego potoku, który zaczyna się gdzieś w podszczytowych partiach sczytu Veľká lúka (1463). Zaczynamy w zachodniej części Martina, gdzie parkujemy samochód na poboczu a potem przyjemnym lasem ruszamy w górę. Ferrata ma wycenę B/C, sporo jest łatwych odcinków. W końcowej części mamy dwa warianty, prawy kusi przejściem po skale obok kaskad. Po przejściu trasy pozostaje odczuwalny niedosyt, na pocieszenie można w ponad pół godziny wyjść na wierzchołek góry i poleniuchować. Szlak jest zamknięty w datach 15.4-31.5 oraz 15.9-31.10.
Danie główne 2 – Ferrata HZS Kysel – Słowacki Raj
To z kolei najmłodsza ferrata na Słowacji, otwarta w 2016 roku. Pokonuje ona również wąwóz – to rzecz charakterystyczna dla Słowackiego Raju 🙂 Wąwóz Kysel, pokonany po raz pierwszy w 1907, udostępniony turystycznie od 1925 roku, został zamknięty dla turystów na 40 lat, na wskutek pożaru lasu w 1976 roku. Spadające drzewa i skały stwarzały realne ryzyko. Dopiero niedawno otwarto szlak ponownie, w postaci via ferraty. To nasz Słowacki faworyt.
Wstęp do wąwozu jest płatny i kosztuje 5 euro (bilet można kupić podobno tylko w Podlesoku), za takie same albo większe pieniądze można wypożyczyć zestaw na ferraty.
Tym razem ażeby rozpocząć przygodę trzeba się nieco pofatygować, bowiem z parkingu na początek trzeba liczyć jakieś dwie godziny (do Klastoriska i potem 30 minut zejścia do wąwozu) i nie będzie to najładniejsza trasa. My połączyliśmy przejście ferraty z doliną Hornadu (Podlesok-zachodnia część doliny Hornadu – szlak zielony do Klastoriska – szlak żółty z Klastoriska – Ferrata – Klastorisko – szlak zielony do Podlesoka) i zajmuje to co najmniej 5,5 godziny. Ferrata zajęła nam 1h 20 min,
Już podczas zejścia z Klastoriska możemy zobaczyć jakim ładnym kanionem jest Kysel. Początek ferraty zaczyna się właściwie spacerem korytem rzeki, albo po stopniach ferraty tuż nad nim. Jesienią z pewnością jest mniej wody. Za paroma zakrętami dno wąwozu zaczyna się unosić i tam rozpoczynają się właściwe odcinki ubezpieczeń. Pierwszym ciekawym miejscem jest ogromny zwał martwych drzew zwany Barikada, po których trzeba wejść. Dalej mijamy kilka ładnych wodospadów, ażeby dotrzeć do najwęższego miejsca trasy, czyli Temnicy. Pod nogami szumią nam małe kaskady, a my przechodzimy przez cienistą część wąwozu. Dalej czeka nas parę półek i wreszcie oglądamy Obrovsky vodopad – największy na trasie. Wzdłuż niego prowadzi najbardziej pionowy fragment całej ferraty – stopnie są dobre więc nie jest to szczególnie trudny fragment. Przekraczamy mostek nad wodospadem, a dalej rozpoczyna się ubezpieczony, ale już łańcuchem, szlak. Ostatnim fragmentem ferraty jest śliczny wodospad Karolinyho oraz znajdująca się pod nim misa z przejrzystą wodą. Kilkadziesiąt metrów dalej, na rozdrożu kończy się nasza przygoda. Ferrata ma trudność C. Podobnie jak w Tatrach, ten szlak jest zamknięty od 30.10 do 15.06
Inne ferraty na Słowacji – podobno są
Moje poszukiwania w internecie zaowocowały jeszcze znalezieniem ubezpieczonych dróg na
- Hoblik w Małej Fatrze
- Szczyt w masywie Vtáčnika.
- Skalka nad Kremnicou, na południu luczańskiej Małej Fatry
Co do pierwszej, to sprawdziłem – rzeczywiście jest ubezpieczony odcinek, ale, żeby się do niego dostać trzeba trochę przeżywcować (słowacki syndrom wysokiej pierwszej wpinki) i w rezultacie wyszliśmy ścieżką na wierzchołek tej zabawnej góry z heblem zawieszonym przy książce wpisów (stąd nazwa góry). Ferrrata nie może być długa ale ma drabinkę i widoki. Na drugiej nie byłem, ale zdjęcia trasy pokazują, że jest to raczej łańcuch i z ferratą nie ma to za wiele wspólnego. Trzecia to kolejna nowość – otwarta w 2017, jak donosi ta strona: https://www.zagurami.eu/ferrata-komin-skalka-kremnica/. Zapowiada się ciekawie oraz wygląda na to, że nie jest to ostatnie słowo Słowaków 🙂