Wyspa Faial – Levada na Azorach!

SUMMARY: I once described how fruitfully we spent some 7 hours between flights on Faial island, visiting Horta with numerous interesting spots and vistas. This time we came for longer – the outbound flight was set for the next day… We rented a car for a rather high price – but we did it on short notice and rental possibilities on this island are very limited – all in all we were really happy to have any car at all. So we started a round the island trip!

Wypożyczyliśmy auto, jakże nietypowo bo w porcie, a nie na lotnisku. Najpierw ruszyliśmy prosto do góry i to prosto było bardzo stresujące – dostaliśmy nowe, dość duże auto które z trudem mieściło się w wąskich uliczkach, a nawigacja w telefonie (czy kiedyś już o tym mówiłem?) na wyspach potrafi być zaskakująco beznadziejna jak na kilkanaście lat obecności Map Google na rynku. To z kolei świadczy o pewnego rodzaju dzikości miejsca gdzie trafiliśmy. Zatem ruszyliśmy do góry – na najwyższy punkt wyspy, którym jest kaldera, największa na wyspie, głęboka na 400 metrów, o średnicy 1450 metrów.

Wiedzieliśmy z poprzednich pobytów naszych oraz rodziny, że jednym jest być na Faial, a czymś innym jest mieć pogodę i zobaczyć Kalderę. My pogodę mieliśmy i choć silnie wiało to mogliśmy zerknąć wgłąb zielonego krateru. Wewnątrz znajduje się jeszcze mały stożek wulkaniczny i jeziorko – wszystko objęte rezerwatem. Piękne miejsce, choć mimo wszystko trafia tu dość sporo ludzi, dla opornych na wiatr mogę zaproponować pętlę wokół całej kaldery – my mieliśmy dużo innych rzeczy zaplanowanych na ten dzień więc zjechaliśmy na zachód wyspy – droga była bajkowa. Prowadziła krętymi odcinkami zatopionymi w zieleni i choć na Azorach byliśmy już dobry ponad tydzień i zobaczyliśmy już 3 inne wyspy to ta zieloność nas uderzyła.

Postanowiliśmy zjechać z głównej drogi i do słynnego wulkanu Capelinhos dostać się trasą wzdłuż morza. Najpierw odpoczęliśmy w Varadouro przy porcie wystawionym na 250 metrowy klif, a potem wąską drogą wzdłuż wybrzeża dostaliśmy się do latarni Farol de Valle Formoso, po drodze mijając punkty widokowe. Klimatu dzikiego zachodu dodaje fakt, że tędy poprowadzone są szlaki konne. Ostatecznie dojechaliśmy na parking pod wulkanem. Najmłodszym wulkanem Azorów. 

Vulcão dos Capelinhos

Dziś, AD 2023, opisywanie wyjątkowości wulkanicznych erupcji już nieco zbladło, po erupcjach na La Palmie oraz po spektakularnych erupcjach na Islandii (setki filmików z drona), niemniej groza erupcji wulkanicznej jest ta sama, a fakt, że wulkan w tym przypadku powiększył powierzchnię wyspy pozostaje bardzo interesujące. Tak jak fakt, że oceaniczne fale stopniowo zabierają ten nowy ląd. Cały obszar mieni się barwami brązu. Aktualnie jest on ogrodzony barierkami, wzdłuż których można podejść jakby brzegiem kaldery na wysoki punkt widokowy. Z ciekawostek czeka na nas latarnia morska, podziemne muzeum o tematyce erupcji z 1958 roku, a kilkaset metrów dalej znajdziemy muzeum w miejscu chat wielorybników.

Wyspa nieopisana w przewodniku

W tym momencie opuszczamy turystyczny szlak. Ruszamy północno zachodnimi dzikimi obszarami wyspy. Zjeżdżamy do Praia do Norte, nad piękną czarną plażę, znów u stóp potężnych klifów (tym razem 328m wysokości), a potem jadąc estrada regional 1 nad głęboki wąwóz w Ribeira Funda, wycięty niczym kawałek tortu z bryły wyspy. Znajduje się tam ciekawy kościół zbudowany z ciemnej wulkanicznej skały. Mijamy Cedros i w Porto de Eira rozbijamy namiot przy zejściu nad rozkołysany ocean.

Levada, tutaj?

Wyspa Faial – Levada na Azorach!

Nazwa Levada, czyli kanały wodne, swego rodzaju akwedukty kojarzy się ściśle z Portugalią i oczywiście z Maderą. Dlatego też gdy zobaczyłem tę nazwę na Faial – byłem zaskoczony. Rano ruszyliśmy znów stromo w górę to jest w stronę centrum wyspy i po kilkunastu minutach wspinaczki po starym asfalcie dojechaliśmy do krainy soczystozielonych pastwisk na wysokości ponad 650m. Tam zaczynał się szlak levadą! Byłem bardzo ciekawy ile wspólnego ma ta ścieżka z tymi klasycznymi. Okazało się że bardzo wiele, praktycznie wszystko poza strumieniem wody, którego aktualnie (czerwiec) nie było. Była za to wspaniała ścieżka przez deszczowy las, przez łąki, pastwiska, po mostach i tak dalej. Szkoda, że nie mieliśmy czasu by przejść ją w całości, jestem pewny że bedzie to ciekawa wycieczka (na mapach oznaczone jakoTrilho da Levada PR3).

 

Wulkan nie wystarczy? Następną atrakcją miała być latarnia morska na północno-wschodnim wybrzeżu, atrakcyjna przez fakt że jest podniszczona i opuszczona, oraz z powodu widoku na wyspę Pico. Rzeczywiście tak było a dojazd do Farol de Ribeirinha był też przygodą. Dopiero po fakcie i po tym jak zobaczyłem majestatyczne ruiny Igreja Sao Mateus w Riberinha połączyłem fakty i dowiedziałem się, że nie tylko wulkany nie dawały spokoju mieszkańcom wyspy Faial. W 1998 roku miało miejsce trzęsienie ziemi o magnitudzie 6.1, którego epicentrum znajdowało się 12 kilometrów od stolicy wyspy, a najbliżej znajdował się właśnie północno-wschodni kraniec wyspy. Skalę zniszczenia niech zobrazuje fakt, że 1/3 domów na wyspie była uszkodzona lub zniszczona.

   

Najbardziej zachęcającym do plażowania miejscem na wyspie jest Praia de Almoxarife, z szeroką, czarną plażą z widokiem na Madalenę na wyspie Pico. Równie atrakcyjny widokowo jest Miradouro da Conceição, gdzie oprócz Pico mamy po prawej stronie panoramę Horty, oczywiście godnej odwiedzenia, ale my zrobiliśmy to 5 lat temu a teraz przyszedł czas na lot na Graciosę.