Sul’ovske skaly.
Słowacja potrafi jeszcze zaskoczyć. Wspaniałe skały przypominają nieco piaskowcowe formacje niedaleko Adrszpachu w Czechach. Tutaj budulcem jest jasnoszary zlepieniec. Sul’ovske skaly są popularne wśród wspinaczy, a chwilę przed wyjazdem dowiedziałem się, że słyną również ze storczyków. Na terytorium Słowacji nie ma miejsca, gdzie występowałoby więcej gatunków. Oczywiście nie można nie wspomnieć o trasach trekkingowych, prowadzących po niewysokich (najwyższa ma ponad 800 m.n.p.m.) górach, niezwykle widokowych.
[stextbox id=”guide” caption=”W góry!” align=”right” float=”true” width=”500″ collapsing=”false”]Turystów pieszych jest na Słowacji coraz więcej. W weekendy charakterystycznie przyjeżdżają oni wynajętymi autobusami. Podobnie było na Słowackim Krasie, gdzie po płaskowyżu szło łącznie jakieś 200-300 osób. Ale uwaga – kulturą odbiegają oni od tego co sobie wyobrażamy. Odbiegają raczej w pozytywnym sensie.[/stextbox]Goticka Brana.
Około 15 minut szybkiego marszu z parkingu niedaleko gustownej brązowo-białej brył chatki/schroniska doprowadzi nas pod kilkunastometrowe okno skalne. Brama nazwana jest gotycką ze względu na ostry łuk, który ją wieńczy.
Šarkania diera.
Sulowskie skały tworzą coś w rodzaju wielkiego skalnego amfiteatru. Scena w tym amfiteatrze jest podłużna, wypełniona mozaiką zielonych pól i małą wioską Sulov, która lokuje się gdzieś w oddali. Z kolei orchestrę często wypełniają stada baranów, bielutkich kropek na zielonym tle. W sulowskich skałach amfiteatr, gdy patrzymy z dołu stanowią cztery istotne grupy skalne/górskie. Patrząc od lewej (od zachodu) jest to Hradna (czyli z zamkiem Sulov), Brada (ta ze skalnymi wieżami na horyzoncie) – znajdują się one po lewej stronie doliny. Po prawej z kolei, blisko siebie znajdziemy Rohacze, prawa część tej dwuczłonowej grupy nazywana jest też Havranią Skałą. To właśnie pod Havranią skałą znajduje się jaskinia – Šarkania diera – czyli Smocza Jama (w luźnym tłumaczeniu…)
Jaskinia nie jest obiektem krasowym, ponieważ utworzona jest na erodującej szczelinie w zlepieńcach, stąd jej pochyły kształt. Wewnątrz nie znajdziemy nacieków, a kilkudziesięciometrową pochyłą salę. Atrakcję stanowi jednak dojście. Otwór znajduje się kilkadziesiąt metrów powyżej rozdroża i wiodąca do niego ścieżka wzmocniona jest metalowymi bolcami zabezpieczjącymi przed osuwającą się ziemą, a w końcowej części znajdziemy drabiny i poręcze.
Wspinanie
Na Sulovskich skałach można się wspinać i nie tylko na własnej asekuracji! Sam potrzebowałem takiej informacji wprost, bez ogródek i taką też się dzielę. Druga informacja brzmi, że znajdują się tutaj obite drogi już od trudności 3, choć oczywiście wybór zaczyna się od 5 wzwyż. W Internecie znajduje się parę topo, wydaje się, że już częściowo zdezaktualizowanych, jednak wciąż przydatnych. Stanowiska jakie widzieliśmy niestety były jednopunktowe, trochę pordzewiałe, a przeloty zwykle zaczynały się wysoko, tak więc troszkę jak w Polsce w 2005 roku. Plusem z kolei jest świetne tarcie na zlepieńcach i atrakcyjna okolica. Jedną ze stron z topo jest James.sk , choć warto poszukać innych PDFów w internecie. Warto wiedzieć, że poruszamy się po terenie chronionym – na drzewach znajdują się zafoliowane informacje o sektorach udostępnionych do wspinania (zasadniczo w drugiej połowie roku można się wspinać w większej ilości miejsc). Podobno można spotkać czasem gajowego. Jak można się domyślać, w ochronie chodzi o ptaki drapieżne.
Spacerem po grzbiecie.
Faktem jest, że największą atrakcją Sulowskich Skał jest wędrowanie grzbietem i zerkanie od czasu do czasu na punkty widokowe, a zwłaszcza te pod szczytem Brada. Ponadto warto przejść żółtym szlakiem z „Luka pod Rohacom” do „Pod Rohacom”. Pomysłowość Słowaków nas nie zawiedzie – ścieżka wiedzie czymś w rodzaju szczeliny, gdzieniegdzie znajdują się drabinki. W zimie może być krucho z wchodzeniem i schodzeniem. Gdy wyjdziemy ze szczeliny zacznie się podejście pod okno skalne, a chwilę potem będziemy już na skrzyżowaniu ze szlakiem czerwonym.
Sulov (Súľov).
Co poniektórzy kojarzą historyczne już narty firmy o tej samej nazwie (produkowane swoją drogą niedaleko). Sulov to mała miejscowość z dwoma kościołami położona w szerokiej dolinie, której początek obramowany jest wspaniałymi grupami skalnymi. Jeśli nie wybieramy się tam na spacer to warto wyjechać kilkaset metrów na północ od wioski, by z daleka zobaczyć interesujący „cyrk” skalny.
Mojtinsky potok.
Podjeżdżając asfaltową drogą na południe w stronę Mojtina towarzyszy nam potok. Tworzy on bardzo ciekawe kaskady, tak jakby miski, przez które przelewa się woda. Prożki, które są utworzone pochodzą najprawdopodobniej z trawertynu i dzięki nim ten górski potok tworzy sadzawki wypełnione krystaliczną, delikatnie szafirową wodą.
Čičmany.
Nie ma co ukrywać, że to dzięki przewodnikowi Pascala się tam znalazłem. Okładka „Słowacji” z lat dziewięćdziesiątych to drewniana chata przystrojona białymi zygzakami. Nie dawała mi ona spokoju i w końcu pojechałem sprawdzić jak jest naprawdę.
Wybraliśmy drogę ze Zliechowa, która była niezwykle malownicza. Najpierw wyjeżdżało się na siodło wśród łąk ponad Zliechowem, a następnie skręciliśmy na podjazd prowadzący w linii prostej na szczyt Strażow. Obok wyrastał skalisty masyw wyglądający jak sombrero. Wspięliśmy się na wysokość ponad 800 m.n.p.m, a następnie rozpoczęliśmy zjazd zieloną doliną Rajczanki, która wyglądała „jak w Tatrach”. Chwilę potem skręciliśmy do Čičman, wioski, w której mieszka niespełna 200 osób. Na początku dwudziestego wieku na domach pojawiły się unikatowe „białe na czarnym” wzorki. Warto dostrzec podobne wzory malowane złotą farbą na dzwonnicy kościoła.
Vápeč (956 m.n.p.m.)
Droga łącząca Ilavę z Nitranskim Rudnem wiosną jest przepiękna. Wszechobecna zieleń, góra Homolka, która jest opasana drogą ma piękny kształt zielonego stożka. Na zboczach góry w rezerwacie „Pod Homolkou” rośnie cała łąka złocistego Pełnika europejskiego. Obiektem, którego z pewnością nie przeoczymy jadąc tą drogą jest szczyt Vapec, górujący nad Horną Porubą.
Zbiornik wodny Nosice
Jadąc rowerem przez Góry Strażowskie byłem prawie przekonany, że końcówka trasy, czyli dolina Wagu będzie bardzo nieciekawa. Na mapie, w okolicach Poważskiej Bystrzycy widać niebieską wstęgę. To zbiornik Nosice, który wcina się pomiędzy okoliczne wzgórza. Wzdłuż obu brzegów jest droga, my nieświadomie wybraliśmy ten brzeg, wzdłuż którego biegnie linia kolejowa do Bratysławy. Dzięki temu podróż była jeszcze bardziej urozmaicona.
MAJ 2014
LISTOPAD 2015