Miasto zawitało już dawno w mojej głowie. Głównie za sprawą mocnej książki Andrzeja Stasiuka o tytule identycznym z tytułem tego artykułu. Dzięki niej poznałem biblijny motyw i usłyszałem o mieście tak ważnym dla Chrześcijaństwa, Islamu i Judaizmu. To dlatego koniecznie chciałem się tam udać, pomimo zaledwie czterech dni na Bliskim Wschodzie. W Starym Testamencie Hebron był miastem ucieczki, gdzie nieumyślny zabójca mógł dostać schronienie przed zemstą. Oczywiście miało to miejsce w czasach biblijnych. O jakaż ironia losu sprawiła, że teraz Hebron jest miejscem, które szczególnie jest uznawane jako NIEBEZPIECZNE. Dokładnie przez miasto prowadzi granica pomiędzy strefami palestyńczyków i żydów, to tam znajduje się jedno z najważniejszych miejsc trzech wielkich religii. Strefa H1 to zamieszkana przez palestyńczyków większość miasta, strefa H2 to zamieszkana przez żydów enklawa, gdzie mieszka na stałe kilkuset żydów. (Wikipedia podaje 500 osadników żydowskich przy populacji miasta rzędu 230 tysięcy mieszkańców).
My trafiliśmy do Hebronu z Betlejem, które z kolei jest łatwo osiągalne z dworca autobusowego przy bramie damasceńskiej w Jerozolimie. Po prostu przy miejscu, gdzie wysadził nas busik w drodze do Betlejem pojawiliśmy się raz jeszcze, i pytaliśmy o busy do Al-Khalil, jak brzmi arabska nazwa Hebronu. Skojarzyło mi się to z pochodzącą ze świata arabskiego nazwą „alkalia” na substancje o charakterze zasadowym, jednak chodzi tu o inne słowo, a nazwa miasta oznacza podobnie w obu językach: przyjaciela bądź sojusznika.
Jeżeli dla kogoś Jerozolima jest tłoczna i głośna to w Hebronie te uczucia jeszcze bardziej się intensyfikują. Jest tłoczno i ludnie. Oczywiście tam, gdzie dojeżdżamy busikiem. Kierowca ręką wskazuje nam dalszą drogę, gdzie już samochody normalnie nie wjeżdżają – jest to szeroka ulica targowa, zwężająca się stopniowo do labiryntu uliczek, który w końcu ma nas doprowadzić do najcenniejszego miejsca w mieście. Żeby było trudniej, w tych wąskich uliczkach prowadzony jest właśnie remont nawierzchni. Przeskakując z miejsca na miejsce, w końcu docieramy do Grobu Patriarchów zwanego Makpela, kryjącego w swoich wnętrzach szczątki Abrahama i jego żony Sary. Przed naszymi oczami staje wysoki prostopadłościenny budynek bez szczególnych zdobień, z dwiema kwadratowymi w przekroju wieżami.
Budynek ten jest osią podziału miasta, bowiem przebiega on na granicy pomiędzy strefami. Pomimo tego, że jest to strefa gdzie napięcie czuć na własnej skórze – nie ma problemu ze zwiedzaniem! Od strony palestyńskiej trzeba było zaprezentować dokument i poczekać nieco w sznurku ludzi. Gdy zbliżyliśmy się od strony izraelskiej, pani żołnierz z bronią długą obcesowo zapytała „Are you a muslim?”.
Pomimo napięć obie religie udostępniają sobie całość miejsca na ich najważniejsze święta. Od strony palestyńskiej zwiedzanie wydaje się łatwiejsze – tam też weszliśmy. Wchodząc do wnętrza kobiety muszą wdziać na siebie długą szatę z kapturem (chyba to nie jest zwykła dżelabija) – ciągiem wąskich przesmyków dochodzi się do miejsca modlitwy znajdującego się powyżej grobu Abrahama i Sary. Znajdują się tutaj kamienne grobowce, a w podłodze można zerknąć wgłąb. Atmosfera tego miejsca jest niezwykła, nie jesteśmy jedynymi pielgrzymami, widzieliśmy przedstawicieli świata muzułmańskiego z różnych części świata.
My jednak nie wybraliśmy się na długą pętlę. Po obejrzeniu grobu Patriarchów udaliśmy się do części izraelskiej i była to wycieczka warta zachodu. Na wpół zrujnowane, choć nadal ładne zabudowania, puste ulice, które patrolują żołnierze. Ulica Emek Hebron, tuż przy granicy stref – dawniej zapewne tętniąca życiem, dziś pełna szyldów i złowrogo pusta. Historii konfliktów jest bardzo wiele – od zamieszek po strzelaninę w grobie Patriarchów, gdzie żydowski lekarz z broni maszynowej strzelał do modlących się muzułmanów. Hebron ostatniego stulecia nie był miastem ucieczki. Z mnogością obrazów, które miałem w głowie, kontrastuje zgiełk i obfitość dóbr na targu, przepyszne dojrzałe tanie granaty, szafran w ilościach hurtowych i smakowite falafle.
Pozostałe atrakcje miasta to niezbyt wyraźne akcenty mające odzwierciedlenie w Starym Testamencie, a konkretnie w historii Abrahama. To w Hebronie znajdziemy Mamre, miejsca gdzie Abraham zawarł z Bogiem przymierze, wykopaliska Tel Rumeidah gdzie mieścić się ma grób Jessego i Rut. Niezależnie od tego jaka jest rzeczywista wartość historyczna tych miejsc – daje ona wyjątkową okazję przenieść się w przeszłość.
Warto pofatygować się do Hebronu, warto po prostu wysiąść z autobusu i ruszyć w centrum starego miasta i wsłuchać się w jego trudną historię.
2023: W Hebronie, jak na całym terytorium Izraela i Palestyny nasilił się konflikt, filmy pokazują ukończony już chodnik, ale sklepy są zamknięte, a tłumu ludzi nie ma. Mury Hebronu… dziś chciałoby się napisać, że mam nadzieję, że wszystko będzie jak dawniej, ale dla wielu byłyby to krzywdzące życzenia, w 2017 też przecież nie było normalnie!