płackartnyj – tradycyjna nazwa dla pociągu trzeciej klasy w Rosji i okolicach
Pociagi na terenie byłego ZSRR to żywa legenda. Dla jednych synonim nędzy i rozpaczy, syfu i dziadostwa, dla innych przygoda, oszczędność i darmowy nocleg. Muszę przyznać, należę do tej drugiej grupy. Czy nie dostrzegam niedogodności? Oczywiście że je widzę, jednak z odkryciem żelu dezynfekcyjnego przestałem się nimi przejmować. To co, ruszamy? Wspólna podróż zajmie nam tyle co jedna setna drogi z Astany do Ałmaty.
Wybór siedzenia.
Temat wyboru miejsca w pociągu jest tak stary jak turystyczne przewodniki po Ukrainie czy Kolei Transsyberyjskiej. Dodam jednak do niego swoje trzy grosze.
Mówiąc o pociągach na wschodzie zasadniczo ma się na myśli takie, które posiadają wagon sypialny. Wagony siedzące zazwyczaj są w krótszych trasach, albo w elektriczkach – pociągach elektrycznych (zazwyczaj), które jeżdżą na trasach podmiejskich (zazwyczaj)…
W tak dookreślonym przez nas pociągu czekają nas trzy klasy. Klasa pierwsza czyli „ljuks” mówi sama za siebie, klasa druga nosi nazwę kupelnyj albo kupe. W jednym przedziale są 4 łóżka, przedział jest zamykany. 3 klasa, zwana płackartnyj to 6 łóżek w otwartym przedziale, w tym dwa z nich tak jakby wzdłuż korytarza. To klasa najtańsza, natomiast ona umożliwia nam dostanie się do jeziora Aralskiego za 30 złotych, przejazd Astana – Almaty za 70 czy wreszcie dostanie się nad Bajkał z Moskwy za 215 złotych!
Najgorsze możliwe siedzenia
Powszechnie za takie uchodzą miejsca górne oraz przy korytarzu. Prawdziwym nieszczęściem zdaje się więc być góra przy korytarzu. Oczywiście, na pierwszą naszą trasę tylko takie pozostały, gdy kupowałem bilety. Cieszyliśmy się, że w ogóle jedziemy w tym samym wagonie!
Innym razem jechaliśmy pociągiem drugiej klasy, ale również tym razem zarezerwowane mieliśmy oba górne miejsca w przedziale – wiązało się to ze specyficznymi trudnościami jeśli chodzi o siedzenie i jedzenie, ale z racji tego, że w przedziale drugiej klasy są tylko 4 miejsca to mieliśmy nad głową dużo więcej przestrzeni i można było spokojnie siedzieć. W wagonie płackartnym siedzenie na górnym łóżku jest niemożliwe, bo głową uderzamy w luk bagażowy…
Ze względu na nasze doświadczenie związane zamieszkiwaniem po kilkanaście godzin na górnym łóżku musieliśmy nauczyć się niezwykle wyrafinowanych metod wspinania się na łóżko, tak aby nie machać brudnymi stopami nikomu nad głową i żeby oczywiście nie spaść. Jest to o tyle trudne, że stopnie do wchodzenia są położone jakby prostopadle do łóżka i ostatecznie najlepszą wypróbowaną metodą było wskakiwanie do swojego łóżka tyłem uważając przy tym żeby nie uderzyć się w głowę 🙂
Pokonane przez nas trasy
1. Z Astany do Ałmaty pociąg pokonuje jakieś 1 200 kilometrów w ciągu 20 godzin . W większości są to tereny stepowe – nie jest to zaskoczeniem, bo przecież Kazachstan, 9 największy kraj świata z tego słynie. Tak więc podróż koleją przez ten bezkres jawi się jako niezwykle ciekawa i romantyczna. Przyjechaliśmy rano na 9:00 z godzinnym opóźnieniem do Ałmaty.
2. Z Szymkentu do Aralska jechało się 17 godzin. Krajobraz stopniowo zmieniał się z spalonego słońcem stepu w pustynię. Czuć było, że za oknem panuje coraz wyższa temperatura… Oprócz naszego celu podróży czyli Aralska niezwykle interesujące było obejrzenie kompleksu kosmodromu Bajkonur o czym napisałem w osobnym artykule.
3. Nasza trzecia trasa to droga powrotna z Aralska do Turkiestanu, czyli to samo co poprzednio, tylko o trzy godziny mniej.
W wagonie
[Astana-Almaty] Gdy znaleźliśmy własne miejsca w wagonie, nagle zaległa cisza w obrębie trzech przedziałów. Rozmowy ucichły, a miejscowi przyglądali się tym europejczykom którzy z ciężkimi plecakami starali się wgramolić na swoje miejsce. Wkrótce przyszedł konduktor rozdający pościele po czym wszyscy oczywiście zaczęli ścielić łóżka. Choć była dopiero 15 czuliśmy wewnętrzny przymus pościelenia łóżek, a sam konduktor zauważywszy, że opóźniamy się z tym względem reszty o 20 minut zapytał czy na pewno chcemy pościel (a przecież sam o nią prosiłem), bo jeśli nie to on ją zabierze… Następnym wydarzeniem w pociągu było wielkie przebieranie. Większość podróżnych miała specjalne podobne do dresu stroje. Po paru godzinach wleczenia się po stepie i paru spektakularnych zakrętach linii kolejowej wszyscy poszli spać, a światło zmieniło się z dość jasnej żarówki na nocną, o żółtawej barwie… [Szymkent-Aralsk] Szybko i sprawnie udaje mi się znaleźć swoje miejsce w wagonie i okazało się, że będziemy podróżować z dwiema elegancko ubranymi kobietami, które zmierzały do Bajkonuru i wydawały się być żonami pracujących w kosmodromie wojskowych. Ze względu na ograniczoną ilość miejsca nad głową jeden bagaż włożyliśmy pod dolne łóżko, dzięki uprzejmości wspomnianych wyżej pań. Niebawem udaliśmy się na spoczynek i nie musiałem ustawiać budzika, bo u celu następnego dnia mieliśmy być dopiero około 1400. Jednak niesamowicie żałowaliśmy, że wzięliśmy ze sobą tylko dwie butelki wody – wydawało nam się, że w pociągu będzie ona dostępna gdyż naprzeciwko samowaru jest kran do nalewania pitnej wody. Jednakże w przeciwieństwie do wrzątku pitnej wody prawie zawsze nie ma… I choć tym razem jechaliśmy najlepszą klasą pociągu na jaką mogliśmy sobie pozwolić, to cały czas było bardzo ciepło, co okazało się być zasługą nieotwieranych okien i niezbyt wydajnej klimatyzacji. A przecież jechaliśmy w stronę pustyni… [Aralsk-Turkiestan] Nasza trzecia podróż koleją to jeden wielki bazar. Znów mieliśmy górne łóżka, tym razem nie w korytarzu co i tak nie zmieniało faktu że wspinanie się na łóżko i wymagało niezwykłych wygibasów. Pod nami bezustannie zmieniali się pasażerowie ,a korytarzem cały czas kursowali wszelkiej maści handlarze: począwszy od jedzenia poprzez wszelkiego rodzaju odzież, skarpetki, bluzeczki i ciuchy dla dzieci, a kończąc na zabawkach, biżuterii i perfumach. Co jakiś czas siedzący pod nami pasażer strzelał sobie z zabawkowego Kałasznikowa wydając przy tym zabawne dźwięki. Tym razem towarzystwo nie było zbyt rozmowne i swoje ogromne zaciekawienie nami ukierunkowało ono na obgadywanie nas i pokazywanie sobie palcami. Dopiero pod koniec ktoś zapytał skąd jesteśmy i czy przypadkiem nie z Hiszpanii na moje pytanie dlaczego akurat Hiszpania, Pani powiedziała że 2 dni temu pociągiem jechał właśnie turysta z Hiszpanii. Bez szczególnej tęsknoty za współpasażerami wyszliśmy z pociągu i ruszyliśmy na odkrywanie Turkiestanu…Podsumowanie
Pociąg w Kazachstanie to rzecz legendarna. Łączy bardzo oddalone od siebie miasta, które niczym wyspy wyrastają ze stepu. Myślę, że oprócz słynących z tego typu podróżowania Rosji, Chin i Indii jest to świetny kraj na spróbowanie tego typu podróży, zwłaszcza, że nie zrujnuje naszej kieszeni i naprawdę jest gdzie jeździć.