Spaliśmy tylko i wyłącznie w namiotach. Bo na tej wyspie to wyjątkowo dobre rozwiązanie. Dlaczego?
Po pierwsze istnieją legalne możliwości nocowania z namiotem. Jest kilka pól namiotowych, gdzie rozbicie namiotu kosztuje około 5 euro, ale takie miejsca były poza naszym zainteresowaniem – nie po to nosimy namiot na plecach, żeby spieszyć do konkretnego miejsca na nocleg (są one na dodatek w dosyć niecharakterystycznych miejscach) – oto nasza pokrętna filozofia. Co ważniejsze poza tym istnieją możliwości darmowego spania w specjalnych miejscach. Podobnie jak na Teneryfie (gdzie podobno jest ich 14) są to miejsca z podstawowymi albo bardzo podstawowymi ułatwienieami (woda, stoły), ale czy trzeba więcej?
Co zabrać do biwakowania na Kanarach zimą?
Znane z łagodnego klimatu wyspy nie stawiają zbyt ambitnych wymagań sprzętowych. Poza paroma szczytami, gdzie potrafi być zimno oraz miejscami, gdzie naprawdę rozhula się wiatr – zwykły namiot da radę. W zimie zupełnie wystarcza trójsezonowy śpiwór – przymrozki są rzadkie i tylko na wysokości. Ja zazwyczaj oszczędzam na wadze i nie zabieram ze sobą karimaty czy matki samopompującej – nie jest za zimno na takie rozwiązanie. Od czasu do czasu pada deszcz a potrafi i sypnąć śniegiem, ale to jedynie w górach.
Kliknij na miejsce na mapie aby dowiedzieć się więcej:
Z namiotem w Rezerwacie Biosfery!
Najpopularniejsza jest Zona de Acampada de Caldera de Taburiente. Absolutny hit. W sercu rezerwatu biosfery, w Hiszpanii można rozbić namiot! Jest parę przeszkód, mianowicie należy uzyskać na biwak zgodę (da się przez internet) i nie można za bardzo rezerwować 'na ślepo’ a potem nie stawiać się bez uprzedniej rezygnacji. Nie można też używać palnika (gdy tam będziecie – zrozumiecie dlaczego). W lecie można tam spać maksymalnie 2 noce, a w zimie 6. W zimie jest niemal pusto (w lutym 2016 były 1-2 namioty na teoretyczne 120 osób mogących biwakować. Również w zimie nie ma problemu z rezygnacją (zabookowaliśmy 🙂 za dużo noclegów). Po tych wadach należy powiedzieć jakie są zalety – jest woda, są toalety i… jest prąd! Niestety nie potrafię odpowiedzieć czy da się ugotować makaron za pomocą grzałki…
Z tego co wiem na początku Ruta de Volcanos przy Refugio el Pilar również istnieje możliwość spania w namiocie (również potrzeba zgody, zgoda dostępna w El Paso, nie korzystaliśmy)
Jak wyglądały miejsca na biwak?
Co zaskakujące, nie mam ani jednego zdjęcia przedstawiającego nasz namiot. W zimie, choć na Kanarach jest bardzo przyjemna pogoda dzień jest stosunkowo krótki i zazwyczaj zwijaliśmy namiot jeszcze po ciemku, a parę razy po prostu zapomniałem.
Spanie na dziko
Po drugie spanie na dziko, choć oficjalnie nielegalne, nie jest absolutnie żadnym problemem. To znaczy jeśli kierujemy się elementarnym rozsądkiem i rozstawiamy się z namiotem w miejscach dzikich, nie palimy lasu przez nieostrożne korzystanie z kuchenki oraz nie zostawiamy za sobą łańcuszka śmieci. Takie oczywistości.
Zasadniczo nie kryliśmy się z faktem spania na dziko. Na północy pytaliśmy wiozącego nas autostopem pana czy możemy spać w konkretnym miejscu – nie miał obiekcji. Gdy zjeżdżaliśmy z mieszkającym od 20 lat na wyspie astronomem i opowiadaliśmy o noclegu na grani – nie dziwiło go to. I tak dalej… Bo La Palma to odmienny stan umysłu, minimum komercji, wyspa w kształcie kropli w oceanie, na zachodnich rubieżach Europy. Można korzystać – z umiarem i rozwagą.
Lista naszych biwaków na La Palmie:
(należy uwzględnić, że byliśmy w lutym, przez co mogło być mniej turystów, choć nie wydaje mi się to regułą)
#1 Playa de Nogales
Oficjalnie spać nie można, podejrzewam że w lecie jest tu sporo ludzi bo jest to Miejsce Kluczowe wyspy. Po drodze na wyspę jest parking oraz ścieżka z płaskimi miejscami. Uważać na to co nad głową, a na plaży uważać na przypływ. Spaliśmy pod okapem, gdzie wydawało się być bezpiecznie. Jest woda.
#2 Cubo de Galga
Jest to leśny wąwóz, mniejszy brat znanego Los Tilos. W lesie jest sporo miejsc noclegu, choć zdziwili nas piechurzy prawie godzinę po zachodzie słońca.
#3 San Andres
Nocleg nieco awaryjny na wybrzeżu przy prześlicznej miejscowości San Andres, niedaleko dawnej latarni morskiej (?) oraz wspaniałego naturalnego basenu ze słoną wodą. Na wybrzeżu wybudowano niewielkie wypłaszczenie zwane zona recreativa, a pomiędzy nim a promenadą znajdują się niewykorzystane tarasy, których niemal nie widać z góry. A wieczorem latarkami migaliśmy tylko my i wędkarze.
#4 Puerto de Santo Domingo de Garafia
Klasyczne miejsce na północy. Klif, wysepki, petroglify i zbudowany przez Dominikanów stary port.
Można spać przy parkingu, albo zejść w stronę starego portu, gdzie znajdują się opuszczone (?) zabudowane nisze skalne, albo spać w pobliskim barranco (ciasno na namiot, nie wieje). W okolicy starego portu jest kranik z wodą! Miejsce piękne, choć niezbyt wygodne 'biwakowo’
#5 #6 Caldera de Taburiente
Potrafi być chłodno! Miejsce noclegowe rezerwuje się za darmo na stronie Hiszpańskich parków narodowych. Na miejscu są toalety jest gdzie podładować telefon, ale jest zakaz gotowania. Cóż wysuszony sosnowy las robi swoje.
#7 2200 m.n.p.m Pomiędzy Roque Chico a Roque Palmeros. Na grani znajduje się sporo dosyć osłoniętych miejsc. Podłoże jest dosyć pyliste. W naszym przypadku akurat nie było przymrozku.
#8 Nocleg z samochodem – Pierwsza mała plaża na zachód Salinas.
Miejsce dostępne samochodem. Sądząc po łódeczkach i małej jaskini z miejscem na grilla, latem jest popularna wśród rybaków
#9 Garafia, patrz #4. Gdy zjeżdżaliśmy nocą po klifie mijająca nas samochodem pani policjantka kazała zachować ostrożność 🙂 Zupełnie bez problemu.
#10 Montana del Fuego, 1200 m.n.p.m.
Na dnie jednej z depresji/małego krateru w okolicach krateru powyższej góry, około 4 kilometr Ruta de los Volcanos, idąc z południa. Należy uważać na ściółkę (łatwopalna!), najlepiej ją odgarnąć. Bewietrznie. Tutaj złapał nas przymrozek.
#11 Barranco de la Madera
Najbliższe dzikie miejsce dostępne pieszo z Santa Cruz (4km, 400 m do góry od starówki). Barranco zaczyna się niedaleko Sanctuario de Virgen de las Nieves. Trzeba iść ponad kilometr wgłąb wąwozu (za tabliczkę informującą o obszarze chronionym), wcześniej mija się chyba 4 posesje (jedna dosyć głęboko) z wściekle ujadającymi psami… Dalej ujęcie wody (można dla siebie ująć). Sam wąwóz jest ponoć ciekawy (tunele, wspinaczka skałkowa), nie mieliśmy dużo czasu aby go docenić – na początku wygląda po prostu jak każdy inny barranco na La Palmie.