Odpoczynek nad jeziorem w pradawnym lesie
Ruszyliśmy znad Tary w dolinę, do Mojkovac. Chwilę później staliśmy u stóp podjazdu w stronę jeziora Biogradzkiego. Na szczęście, serpentyny prowadziły przez las. I to nie byle jaki. Bowiem park narodowy Biogradzka Gora powstał aby chronić fragmenty pierwotnej puszczy. Osią parku jest jezioro Biogradzkie, położone na wysokości około 1200 m.n.p.m., otoczone łańcuchem górskim dochodzącym do 2139 m.n.p.m.
Pod jezioro można dojechać samochodem, pobierana jest opłata za wjazd, nas kosztowało to 3 euro/os. Po drodze widać cieniste poszycie lasu, drzewa pokryte porostami. Okolica jest urokliwa, myślę że szczególnie dla Czarnogórców, przywykłych raczej do suchych, skalistych gór.
Wokół jeziora prowadzi ścieżka, prawie w całości przejezdna rowerem (dla umiejętnych rowerzystów). Na przeciwległym brzegu znajduje się obszar źródliskowy, ścieżka prowadzi po pomostach wśród liści łopianu i świeżych, olchowych lasów. Po jeziorze można pływać łódkami i kajakami, choć ze względu na rozmiar i przyjemny chłód najlepszym rozwiązaniem w lecie wydaje się po prostu kąpiel.
Pętla granią wokół jeziora. Katun i okropne anteny.
Szczyty Biogradzkiej Gory są rozłożyste i połoninne. W zasadzie na każdy z nich możemy wejść łąkami. Najbardziej wysokogórski charakter ma szczyt Zekova Glava od strony zachodniej i Crna Gora od południa. Wrażenie najwyższej sprawia zekova Glava 2117 m.n.p.m. ze względu na wątpliwej wartości estetycznej, anteny na szczycie.
Znad jeziora Biogradzkiego wyjeżdżamy stromymi serpentynami na północ zbocza osiągając wysokość około 1600 m.n.p.m. Znajduje się tam ukryta, wysoko zawieszona dolina, gdzie znajdują się cabany, zwane w tych okolicach Katun. Można tam zjeść i przenocować, warto dodać że dalsza droga prowadzi tuż obok dwóch z nich i chcąc przejechać należy odpiąć druty będące ograniczeniem pastwiska (po przejechaniu zapiąć z powrotem). To swoją drogą też dobra forma reklamy. W chwili gdy mocujemy się z drutami, zwykle przybiega chłopak i zaprasza do Katunu.
Dalej przez parę zakrętów wspinamy się po zboczach doliny, aby w końcu trafić na drogę prowadzącą wysoko po zboczach Crnej Lokvy (2008 m.n.p.m.). Na wysokości około 1850 m.n.p.m. docieramy do przełęczy. Odtąd trasa będzie wiodła łagodnie osiągając maksymalnie około 1950 m.n.p.m. Ze względu na szerokość grani nie widać jezior po północnej stronie gór, natomiast na trasie znajduje się jezioro okresowe.
Odsłania się przed nami jedyny nienaturalnie wyglądający szczyt Zekovej Glavy, który od naszej stronie prezentuje się całkiem imponująco. Główna droga, gruntowa, niezmiennie dosyć dobrej jakości prowadzi teraz pod jej urwiskiem, wspinając się potem na grzbiety Troglavy 2072 m.n.p.m. Po drodze chaty pasterskie i źródła.
Ten fragment trasy można pokonać całkiem ciekawiej pieszo . Na rozdrożu przed Zekovą Glavą (oznakowane) należy wybrać drogę na ten szczyt. Droga przejezdna rowerem prowadzi do bezimiennej przełęczy pomiędzy Zekovą a Crną Glavą a nawet dalej w stronę anten. Z przełęczy dobrze widać strome zbocza Crnej Glavy unoszące się nad doliną w której znajduje się śliczne Pešića Jezero.
Gdy widzimy już dobrze poszczególne zabudowania stacji radarowej droga kończy się a stromszy fragment pokonujemy jedną z wielu ścieżek.
A gdyby tak, złamać prawo?
Wybraliśmy się tą trasą rowerami z sakwami, z założeniem że ostanie metry przed szczytem najwyżej przeniesiemy sakwy i rowery osobno. Ścieżka nie była szczególnie eksponowana, ale kilkakrotne jej przejście nas zmęczyło bo oczywiście ekwipunek trzeba było przenieść osobno. Pod samym szczytem czekał nas płot z drutu kolczastego i sprawiająca wrażenie opuszczonej baza radarowo-antenowa.
-Ta druga ścieżka nie prowadziła do płotu, ale teraz do niej nie wrócimy. Co, idziemy teraz wzdłuż drutu, aż się skończy?
Płot prowadził dokładnie brzegiem dość stromej łąki, ciężko było iść wzdłuż niego z rowerem.
-Nie… Jeden drut da się odpiąć, przejdziemy! – Powiedziała Aga
Choć podejrzane było to ogrodzenie, to myśl o tym że idziemy zaznaczoną na mapie ścieżką, skutecznie odpędzało wszelkie wątpliwości czy aby na pewno nie robimy niczego nielegalnego. Ryzyko istniało, jak zawsze przy radiostacjach… Stwierdziliśmy, że nie musimy stać na samym szczycie, pod anteną, więc zaczęliśmy zjazd w dół już dobrą bitą drogą. Wtem przed naszymi oczami ukazał się zamknięty płot. Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem kogoś w wojskowym stroju, co prawda bez odznak, ale zawsze…
-To militarna zona, zawróćcie tam, skąd przyszliście.
-Ale my nie wiedzieliśmy, na karcie jest droga, my ciężkie torby i rowery pojedynczo nosiliśmy, tam stromo, źle, nie możemy tą bramą???
-Chodźcie- bez gadania otworzył nam furtkę, a my jeszcze się upewniliśmy, że de facto na szczyt nie można wchodzić, a wolno jedynie obchodzić go ścieżką. Jak widać nie była to chyba żadna pierwszorzędna jednostka wojskowa…
Na północno -zachodnich zboczach Troglavy również znajdują się Katun. Stamtąd możemy zjechać do doliny, gdzie leży Kolašin, albo przejechać leśną drogą w stronę Berane, czyli zasadniczo w stronę Kosowa czy gór Przeklętych.
Droga do Berane jest ciągłym zjazdem, do wsi Jelovica w złym stanie, gorzej niż po grani. Potem jedziemy ładną doliną zasadniczo po asfalcie i zbliżamy się coraz bardziej do Kosowa.