Moznaby tracic czas na opisywanie jakosci Wi-Fi na promach pomiedzy wyspami, ale na szczescie sa ciekawsze rzeczy do zrobienia. Gomery i Teneryfy juz nie widac, sa za lekka oceaniczna mgielka. Rejs na el Hierro ma mnostwo atutow. Jest wzglednie tani… Oprocz tego widzielismy cale poludnie wyspy oraz (wreszcie) odsloniete szczyty takie jak La Fortaleza czy Roque de Agando. I delfiny wyskakujace z krystalicznych wod oceanu. Cztery dni na Gomerze to raczej malo, brakowalo wizyty w okolicach Alajero, dluzszego spaceru po lesie „desczowym”, a szczegolnie zejscia Barranco de Juan Vera. Ciekawe czy na Hierro zjemy te brzoskwinie na slono…