Łysa Góra | Lysá hora i okolice na rowerze

Opis pochodzi z dawnych czasów mianowicie z 2011 roku, z dawnej strony internetowej. Po tym wyjeździe i następnych przekonałem się, że są to góry ciekawe i bardzo różnorodne. najbardziej charakterystyczny ich obraz to zielone zalesione „wyspy” wystające z równiny – coś na kształt Beskidu Wyspowego –  a jednak trochę odmienne. Zapraszam!

Dzięki korzystnym cenowo usługom PKP (poza niskimi cenami i możliwością dostania się w ciekawe miejsca ciężko znaleźć korzyści, piszę to teraz w pełni świadomie, po tym jak ostatnio miałem pieszą wycieczkę; zepsuł się pantograf… tak, można jechać 70 kilometrów przez trzy godziny…) – przewóz rowerów w weekend za złotówkę – pojawiam się przed ósmą w Cieszynie. Jako cel mam czeskie Beskidy – niewielki odsetek tych gór znajduje się u naszych południowych braci.

 

IMG_4595

Na południowy-zachód od Cieszyna ciągną się ostatnie wzniesienia Beskidów

Przekraczam granicę i z Cieszyna jadę w stronę Velopoli przez Ropice (ścieżka rowerowa nr 46). Mijam pole golfowe z widokiem na Trzyniec i Beskydy – tak po prostu Czesi nazywają te wysunięte najbardziej na wschód góry Republiki. W oddali widać antenę najprawdopodobniej na Kozubovej. Dalej jadę dobrej jakości drogami do miejscowości Komorni Lhotka. Aż człowiek zazdrości tych zadbanych dróg, ścieżek rowerowych, nie zdemolowanych budynków kolei. W Lhotce drugie śniadanie. Dalej „route 46” prowadzi pod górą Mala Prasiva – niestety nie było już siły żeby tam wjechać (jak się okaże później dobrze, że nie próbowałem). Pojawia się widok na dalsze pasma Beskidów i na Frydek-Mistek. Zjeżdżam do Prażmo. Coraz częściej pojawiają się małe knajpki nazywane – „cyklo bar” z logo popularnego Radegasta oblegane przez licznych rowerzystów. Za miejscowością zaczyna się głęboka dolina Mohelnicy otoczona zielonymi wzgórzami. Mijam miejscowość Krasna i wspinam się do przysiółka Papeżov.

Jastrzębiec pomarańczowy

Kwiatek z Sudetów – Jastrzębiec pomarańczowy

Jest cichy czerwcowy poranek. Doliny w Czechach są szerokie, wypełnione ślicznie kwitnącymi łąkami. Po szybkim obiedzie z puszki rozpoczynam realizację głównego celu wyjazdu: Łysej Hory (1323 m.n.p.m.) – najwyższego szczytu tych gór. 9 kilometrów podjazdu z poziomu 605 m.n.p.m. Dobra droga asfaltowa prowadzi na sam szczyt. Na trasie są przewidziane 2 miejsca odpoczynku. Najbardziej zaskoczyło mnie podczas podjeżdżania to, że na szczyt można dojechać… autobusem. No, tym razem Czesi w przesadny sposób uskutecznili komunikację w górach. Pod koniec czeka nas parę serpentyn i coraz lepsze widoki. Szczyt Łysej Góry jest zabudowany przez kilka budynków o różnym przeznaczeniu, jednak na szczęście nie przeszkadza to tak bardzo w dookólnej panoramie. Oprócz pobliskich szczytów mamy piękny widok na Małą Fatrę z charakterystycznymi Rozsutcami jak i Krywaniem.

 

Po usunięciu drzew na szczycie zasadzono kosodrzewinę, daje ona przyjemne wrażenie odmienności od innych szczytów, jest też widłak i charakterystyczny Jastrzębiec pomarańczowy. Od północy przychodzą coraz bardziej ciemne chmury toteż zjeżdżam aby zła pogoda nie przygwoździła mnie w górach. Od Papeżov kieruję się na południe, do granic dawnego Zaolzia, do przysiółka Visalaje. Sielskie krajobrazy, nieco owiec wypasanych na pobliskich łąkach. Z Visalaje drogą nr 6113 przedostaję się do doliny Moravki. Szybki zjazd dobrą asfaltową ścieżką wśród lasu. Dolina Moravki była tak samo spokojna jak poprzednia.

Trzyniec bucha parą.Łysa Góra w drodze powrotnej.Początek podjazduWidłak (wroniec?)Widok na SWWidok na południe ze zjazdu.Policz świerki.Czerwcowa zieleń smreczyn.
Droga do Prażmo przez Moravkę to praktycznie cały czas zjazd. Później ta samą trasą pod górą Mala Prasiva. Okazuje się, że panorama z godzin przedpołudniowych nie była pełna – Łysa Góra była tak blisko a przecież nie widziałem budynku i anteny. Droga powrotna była nieco urozmaicona. Wracałem przez Dobratice, tam przy drodze znajduje się drewniana zabytkowa dzwonnica. Później wjechałem na główną drogę do Cieszyna. Pomimo że do miasta czekało mnie tylko kilkanaście kilometrów to trzeba było się trochę namęczyć. Wreszcie, na szczycie ostatniej górki można było ujrzeć panoramę całego miasta i równe powierzchnie Śląska. Przejeżdżam most na Olzie i szukam perełki architektury romańskiej – kościoła pw. św. Mikołaja. Na co dzień możemy go znaleźć na bankonocie 20 zł. Zaczyna padać, w strugach deszczu rusza pociąg do Czechowic. Na szczęście nie musiałem nawet wyciągać kurtki…

Sielanka czeskiej wioski i drewniany zabytek w ateistycznym kraju...Spojrzyj na banknot 20 zł.Olza